Matka wcześniaka wie, co to strach. Matka wcześniaka wie ile jej dziecko przeszło, a ona razem z nim. Matka wcześniaka wie, że pierwszy uśmiech, pierwszy krok, pierwsze słowo często są okupione ciężką pracą. Matka wcześniaka nie lubi porównań. Matka wcześniaka wie, że jej dziecko jest wyjątkowe i że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Nie ważne kiedy będzie chodzić, ważne żeby w ogóle się to udało. Nie liczy się nic tylko zdrowie i życie tego maleństwa, które z trudem łapie każdy oddech. Dlatego każda matka wcześniaka boi się bardziej…
Matka wcześniaka boi się straty
Kiedy rodzi się dziecko wszyscy się cieszą, tylko matka wcześniaka nie wie czy może się cieszyć. Nie wie co przyniesie kolejny dzień. Żyje tu i teraz, wyznacza sobie krótkoterminowe cele. Nie myśli, co będzie jutro, bo jutra może nie być… Tylko ten mały człowiek i nadzieja, że wszystko będzie dobrze pozwalają jej jakoś funkcjonować. Żaden lekarz nie złapie jej za rękę i nie powie, że dziecko jest zdrowe. Nikt nie wie czy będzie w pełni sprawne, czasem nikt nie wie czy ogóle przeżyje. Wszystko pokaże czas. Matka wcześniaka czeka i odnotowuje małe sukcesy: kolejny dzień bez infekcji, kolejne gramy na wadze, łapanie oddechu, naukę przełykania, odpięcie od aparatury itd.
Matka wcześniaka boi się chorób
Wszystkie noworodki mają słabą odporność, ale zyskały ją jeszcze w czasie ciąży. Wcześniaki nie zdążyły nabyć odporności od matki, dlatego są jeszcze słabsze niż dzieci urodzone o czasie. Szybko łapią infekcje, a nawet zwykły katar może być dla nich śmiertelnie niebezpieczny. Dlatego lekarze przestrzegają przed tłumnymi wizytami po wyjściu ze szpitala, przed wycieczkami do zatłoczonych miejsc, nakazują częste mycie rąk itp. Matka wcześniaka zostaje sama w domu, a jedyne atrakcje to podróże po licznych specjalistach i krótkie spacery koło domu.
Matce wcześniaka ciężko wrzucić na luz
Umyj ręce, nie jedz tego, nie biegaj itd. Matce wcześniaka ciężko wrzucić na luz. Przez pierwsze miesiące myła ręce przed każdym dotknięciem dziecka, a potem “tak o” ma pozwolić, żeby dziecko jadło z podłogi. Ok, żadna z nas nie chce być przewrażliwioną mamuśką, ale zrozumcie, że mało która matka wcześniaka będzie w stanie puścić dziecko wolno i powiedzieć, niech sobie radzi. Na palcu zabaw nie daje wolnej ręki i nie krytykujcie tego, wszystko przyjdzie z czasem. Piszę, to z perspektywy matki dwulatki. Moje granice strachu już się przesunęły i pewnie przesuną się jeszcze bardziej, ale na to potrzeba czasu.
Matka wcześniaka nie lubi pytań
Karmisz piersią? Powinnaś to … albo jednak tam to… Czemu nie idziesz z nią do dzieci? Daj jej się pobrudzić, jak zje trochę piachu, to nic jej nie będzie. Czemu ona taka chuda? Chodzi już? Po co jej jeszcze pielucha? Wszystkie komentarze, choć może i w dobrej wierze, są bardzo wkurzające. Mało kto, z poza grona rodziców wcześniaków i kadry medycznej, ogarnia temat wcześniactwa. Mało kto wie, z czym się to wiąże. Dlatego jak nie wiecie i nie rozumiecie, to do jasnej niedoli dajcie nam żyć po swojemu. Często i tak nasze życie musi być zgodne z tym, co powie lekarz, rehabilitant czy inny specjalista, naprawdę nie potrzeba nam więcej rad. Matka wcześniaka jest wrażliwa i ma do tego prawo.
Matka wcześniaka ciągle walczy
Z systemem, z służbą zdrowia i tysiącem innych problemów rzucanych jej pod nogi. Walczy o swoje dziecko i czasem nawet, gdy walka wydaję już skończona, to ciężko jej złożyć broń. Matka wcześniaka wszystko chciałaby mieć pod kontrolą, żeby już nigdy nie bać się o swoje dziecko. Jest w stanie wydać ostatni grosz, żeby mogło funkcjonować normalnie.
Matka wcześniaka boi się kolejnej ciąży
Do dziś, gdy widzę kobietę w ciąży napawa mnie strach. Nie chodzi tutaj o strach przed porodem czy ciążowymi dolegliwościami. Boję się, że znowu nie uda się dotrwać do końca… że znowu moje dziecko będzie narażone na tysiąc konsekwencji, które wiążą się z porodem przedwczesnym i wcześniactwem, a co najgorsze, że może nie przeżyć. Tak wiem, wiem – nie można tak myśleć, ale co kiedy taki scenariusz jest bardzo realny?!
Matka wcześniaka nie wie, kiedy kolejne dziecko
Na jednej z grup mam wcześniaków padło pytanie kiedy kolejne dziecko? Duża część odpowiedziała: NIGDY. Nie każdy jest w stanie przeżyć to dwa razy. Ok, historie matek wcześniaków się różnią. Jedne zakończyły się lepiej, inne gorzej, ale każda z nas przeżyła strach. W takiej sytuacji podjęcie decyzji o kolejnym dziecku nie należy do najprostszych. Nie wyobrażam sobie matki wcześniaka mającej dzieci rok po roku. Pewnie są takie panie i chylę im czoła, ale nie mam pojęcia jak dały radę.
Duża część decyduje się na kolejno dziecko dopiero po kilku latach. Nie ma się co dziwić! W końcu pierwszy rok z życia wcześniaka, to nieustająca bieganina po lekarzach. Jak ogarnąć to będąc w ciąży? A co jeśli ciąża będzie zagrożona i będzie trzeba leżeć albo na dłużej pójść do szpitala? Kto zajmie się wcześniakiem, który już jest w domu i wymaga ciągłej troski, rehabilitacji lub innej terapii. Kiedy słyszę o paniusiach, które chętnie urodziły by wcześniej, żeby nie przytyć zbyt dużo, to w głowie mi nie mieści jak można być takim głupim. Inaczej tego chyba nie da się nazwać. Ciąża nie bez powodu ma trwać 40 tygodni, a wcześniak to nie tylko mniejsze dziecko. To bezbronna istotka, która o te klika, a niekiedy kilkanaście tygodni za wcześnie pojawiła się na świecie.
33 komentarze
Dziękuję ci za ten wpis! Jestem mamą 2 wczesniaków. Dzieci są rok po roku oboje zabrani zaraz po porodzie na neonatologie… Przeżyłam ten horror 2 razy i nigdy więcej nie chce mieć dzieci. To był ból niemal fizyczny patrzeć na nich w inkubatorach… Teraz są zupełnie zdrowi bez żadnych konsekwencji wczesniactwa ale to co przeżyłam nie życzę nikomu ?
Jesteś WIELKA. Podziwiam! Ja bym chyba nie dała rady. Cały czas się łudzę, że może za drugim razem (jeśli on kiedyś nadejdzie) będzie inaczej, lepiej…
Urodziłam wczesniaka 20 lat temu a ten wpis przypomnial wszystko jakby to było “wczoraj” ukazana cała PRAWDA o tym co się przeżywa po narodzinach wczesniaka.Moja historia skończyła się szczęśliwie mam zdrowego już dorosłego SYNA,a po 7 latach kolejnego urodzonego uff terminowo.Trzymam kciuki za wszystkie Rodziny wcześniaków oby dawały radę bo walka jest ogromna.
Skoro po 20 latach wspomnienia wracają, to znaczy, że tego chyba nigdy się nie zapomina… Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego dla całej Twojej rodziny.
34 tydzień rodzi się Amelka…ma wiele wad ale wierzymy, że się uda. Już w pierwszej dobie życia pierwsza operacja potem kolejne cztery. Bol i ten ogromny strach… I tak cztery miesiące…. 01/2017 nasza córeczka powitała grono aniołków. Rozpacz. 09/2017 w rocznicę Jej urodzin dowiaduję się, że jestem w ciąży. Rodzi się w terminie zdrowy chłopczyk. Ale ten strach towarzyszył całą ciążę.
Aż mnie dreszcze przeszły po przeczytaniu Twojej historii. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak duży musiał być strach przy kolejnej ciąży. Musisz być bardzo silna skoro dałaś radę to wszystko przeżyć. Narodziny Twojego syna brzmią jak cud, zesłany przez Amelkę na ziemię. Przesyłam uściski!!!
Strach był do tego .stopnia wielki, że w dniu pierwszych badań prenatalnych zemdlalam w łazience ze stresu. Karetka, szpital…poszyta warga,, głowa, wybity kciuk i siniaki. Na szczęście z Maksiem ok.
Uuu… masakra. Ciąża już nawet nie na szpilkach, tylko na gwoździach :/.
Ja tez. PIerwsza ciaza . Wynik :wylew krwi do mozgu….
Zemdlalam prawie z rozpaczy i strachu co dalej. Dzis Marcel jest zupelnie zdrowy.
Strach pamietam do dzis….
Dużo zdrowia dla Marcelka. Całe szczęście, że wszytko się dobrze skończyło, ale strach musiał być ogromny…
Pierwsza ciąża z problemami, niewydolność szyjki macicy, zbyt wczesne skracanie i szew w 24 tc. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i poród w terminie, 38 tc. Druga ciąża po 4 latach, szyjka piękna, długa… Nagle odejście wód w 30 tc, poród, intensywna terapia, strach, płacz, bezradność. Nie zdecyduje się więcej na ciąże, za bardzo się boję, mój mąż też. Kiedyś myśleliśmy o trójce, ale zmieniliśmy zdanie. Nie chcemy już więcej tego przechodzić. Teraz nawet ciąża w rodzinie czy u znajomych to dla mnie stres😔
Joanna w pełni Cię rozumiem. Po takich przejściach też chyba nie zdecydowałabym się na kolejne dziecko. Dla mnie najgorsze jest to, że tego, co wydarzy się w ciąży nikt nie jest w stanie przewidzieć. Tak jak u Ciebie, niby wszystko było okey i nagle odejście wód ;/… Zdrówka dla całej Twojej rodziny ;*.
Jestem mamą wcześniaka z 33 tc. Ciężki poród SN w 39r.ż.Wcześniej miałam straty. Córeczkę ma 9 mcy i na szczęście jest zdrowa, jest absolutnie cudowna, ma tylko wzmożone napięcie mięśniowe, więc od 6 mcy ma rehabilitację. Boję się o nią każdego dnia. Każde wyjście to stres, żeby nie złapała infekcji od kogoś, ciągle też myjemy ręce swoje i jej. Ten wpis jest bardzo potrzebny. Taka mama często spotyka się z nie rozumieniem. Boję się drugiej ciąży, a chciałabym mieć drugie dziecko. Nie wiem, jak pokonać ten lęk.I 40tka na karku, trauma po porodzie SN.
Monika tak sobie myślę, że chciałbym mieć jakąś receptę, na to jak pokonać ten lęk… mnie też by się przydała, ale niestety jej nie mam ;/. Jedyne co nam pozostaje, to w odpowiednim momencie podjąć ryzyko i myśleć pozytywnie. Zdrówka dla córeczki ;**.
4 ciążę – jedno dziecko. 3 poroniene 4 na zastrzykach od początku ciąża wysokiego ryzyka poród w 30 tygodniu odejście wód . Gabrysia trafiła od razu na intensywna terapie nie ważyła nawet 1kg nigdy nie zapomnę tego strachu tych wylanych łez. Dziś tyle do siebie roczna zdrowa dziewczynkę i nie jestem w stanie wyobrazić sobie oddania jej do żłobka czy przedszkola … Nie jestem w stanie też wyobrazić sobie kolejnej ciąży.
Aliszia jesteś bardzo dzielna, że dałaś radę przez to wszytko przejść. Życzę Ci dużo siły i zdrowia dla Gabrysi ;*.
Dziękuję za Twoje słowa.
Moim synem urodził się w 27 tc. Ważył mniej niż 1 kg
Pierwszy rok jego życia mogę opisać jednym słowem STRACH
Susu STRACH to chyba drugie imię matek wcześniaków ;(. Pozdrawiam.
Z trudem przeczytałam do końca. Okropnie prawdziwe. Poród w 25tc, ciąża bliźniacza, syn 780g sn, córka 700g cc, odstęp 2minut…zamartwica, reanimacje, wylewy, perforacje jelit itd. Prawie pół roku w szpitalu, syn po 8 lub 10 operacjach, straciłam rachubę po nocnych telefonach ze szpitala. Zmarł walcząc 4,5 miesiąca. Córka po 2 operacjach, ciągłe rehabilitacje, wizyty u lekarzy i walka o zdrowie i lepszą przyszłość. Obecnie 4 lata i ciągle na wyjazdach po zdrowie… ale dzielna mądra dziewczynka, mój mały cud, który w dniu porodu dostał statystyczne podobno 3% przeżywalności i 1% szans na normalne funkcjonowanie. Ps. Do tej pory na widok kobiety w ciąży, dostaje gęsiej skórki i palpitacji serca ….wrrrrr brrr
Pierwsza ciąża poród w 29 tygodniu
Koszmar strach o życie dziś zdrowy w pełni sprawny 9-latek.
Druga ciąża po 8 latach
Młody ma 9-mieiecy urodzony w 38 tygodniu.
No i moje największe szczęście Lenka córka urodziła się w 24tygodniu ciąży.
Walka o życie trwa o życie w pełnej sprawności
Damy radę bo kto jak nie matka wcześniaka
Trzymam kciuki! Wierzę, że dacie radę!
Każdej mamie wczesniaka posyłam tak mocne przytulenie jak wielką jest siła jaka wydobywa z siebie walcząc o swoje dzieciątko. Moja Zosia urodziła się w 28 tygodniu ważyła 1250 gram. Teraz ma 19 miesięcy i waży 11 kg.
Dziękuję za te Słowa!
Dziękuje za wpis! Jakbym czytała to co mam w głowie 🥺🤷♀️
Podrawiam❤️
Nic dodać nic ująć. Udostępniam dla znajomych może ten tekst w końcu coś im rozjaśni w głowach, bo już nie mam sił tego tłumaczyć.
Jestem mamą bliźniaków wcześniaków. 34 tydzien odejscie wód i walka o życie, przewóz do innego szpitala. Intensywna teraapia, zakaz odwiedzin, dowozenie mleka i to patrzenie na tel. bo jak umrą to szpital zadzwoni.Dzisiaj pół roczne,rozwój prawidłowy.Nikt kto tego nie przeżył tego nie zrozumie.Czytajac miałam wrażenie, że pisane z mojej głowy. Zupełna blokada przed kolejną ciążą.
Aleksandra Ty i inne mamy wcześniaków patrzyły na telefon czy nie zadzwonią ze szpitala ze złymi wieściami, podczas gdy inne mamy telefonem robiły zdjęcia swoim słodkim noworodkom… Myślę, że właśnie dlatego tak ciężko im zrozumieć mamę wcześniaka. Miały szczęście nie poznać tego strachu… Dużo zdrowia dla Bliźniaków ;*. Pozdrawiam.
Jestem mamą 14 miesięcznych bliźniaków ekstremalnie skrajnych wcześniaków urodzonych w 23 tygodniy ciąży…4,5 miesiąca na OIOMIE, synek przeszedł 5 operacji,lekarze nie dawali im żadnych szans na przeżycie, przed pierwszą operacją zadzwonili do nas i informacją że mamy godzinę bo synek umiera, w 7 dobie życia ważył 480 gr…córeczka 600 gr…czytając ten artykuł miałam wrażenie jakbyś pisała o mnie, płyną mi łzy, minęło 10 miesiecy od wyjścia z OIOMU i wciaz nie mogę zapomnieć tego horroru przez który przeszliśmy. Wbrew wszystkim i wszystkiemu moje dzieci są zdrowe i rozwijają się prawidłowo, w swoim tempie oczywiście. Lekarze ze wszystkich szpitali ktore sie nami opiekują mówią o nas że to cud medycyny,ze drugiego taliego przypadku nie widzieli…podczas pobytu na OIOMIE w kilka dni moje włosy z kruczoczarnych stały się całkiem białe.. mam dermografizm i astmę, obie choroby pojawily sie na tle nerwowym…i dopiero teraz, po ponad roku mogę powiedzieć że się cieszę i ze jestem szczęśliwą mamą…ale nigdy więcej nie zdecyduję się na dzieci…
Marta dziękuję za Twój komentarz. Mam nadzieję, że przeczytają go Ci, którzy myślą, że wcześniak to tylko mniejsze dziecko. Przeżyłaś piekło. Miałam wrażenie, że mój strach był ogromny,ale Ty musiałaś bać się jeszcze bardziej. Pozdrawiam i życzę dużo spokoju i zdrowia. Uściski dla dzieciaków.
1dziecko 25tydzien Aniołek drugie Syn 32t ale od 25t+5dni bylo. to samo. zaczynaół się porod, szyjka sie skracala lezalam w szpialu non stop.. wyszlam. po 12tyg na własne zyczenie i jezdziłam do Syna jeszcze przez ponad 2tyg.To co przeszlam w szpitalu zeby sie urodzil to trauma do konca zycia, potem z Makym tez bylo kiepska ale zyje ma obecnie 18mc zdrowy Urwis.Tylko ze ja od momentu ciazy caly czas sie Nim zajmuke, rehabilitacja, inne rzeczy ogarniam sama. Maz to pracuje i on uwaza ze jest zmeczony, babacia mam gdzies nie pomaga. W moim przypadku kolejnego dziecka nie będziedzie mam konflikt z dziecmi grup glownych i na 100% bedzie znowu to samo, pozatym brak wsparcia najblizszych bo kazdy uważa ze to zwykła. opieka nad dzieckiem, a same posilki zeby zjadl czasem to horror.. W moim przypadku czekam dnia kiedy Maly podrosnie i pojdzie do przedszkola a ja bede mogla zaczac zyc na nowa sama z Moim. Synem tylko.
Monika z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś bardzo silną kobietą. Ogromnie Ci współczuję braku wsparcia u najbliższych. Bardzo trudno jest pokonywać góry, gdy nie ma się grupy wsparcia. Niestety brak zrozumienia, to coś z czym mamy wcześniaków bardzo często musza się mierzyć:(. Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kto będzie chciał Cię wysłuchać i zrozumieć. Trzymam kciuki! Powodzenia.
Jestem mamą bliźniąt, dziewczynek urodzonych w 29 tygodniu. To co przeżywałam wówczas zrozumieć mogą wyłącznie matki innych wcześniaków. Zgadzam się we wszystkim, co zostało tu napisane. Dla mnie był to tak trudny czas, że wymazałam go z pamięci. O kolejnej ciąży nawet nie chcę słyszeć. Mój mąż kiedyś zasugerował, że może jeszcze syn… Powiedziałam mu, że jeśli chce mieć więcej dzieci to ja mu nie bronię – tyle że nie ze mną. Odpuścił. Nie mogłabym przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Obecnie moje córki mają już 5 lat, rozwijają się naprawdę dobrze, jak na wcześniaki wręcz rewelacyjnie. Niedawno złapały błahą infekcję ale dość długo lekarze nie mogli ich zdiagnozować – uaktywniła się u mnie nerwica lękowa. Byłam w tak kiepskiej kondycji psychicznej, że poszłam do psychologa pierwszy raz w życiu, myślałam że zwariowałam. Psycholog powiedziała mi, że to wynik mojej traumy po tym wszystkim co przeszłam z córkami. Że te wszystkie lęki o życie dzieci były po prostu uśpione, jak bomba z opóźnionym zapłonem i uaktywniły się bo znów poczułam ten sam strach. Nikt wcześniej nie powiedział mi, że jako matka wcześniaków powinnam skorzystać z pomocy psychologicznej, w szpitalu nikt się nie przejmował takimi jak ja, później też mało kto z najbliższego otoczenia mnie rozumiał.
Baba Jaga jak ja dobrze Cię rozumiem. Ta trauma siedzi w nas głęboko i zazwyczaj odzywa się po czasie, kiedy wydaje się, że jest już spokojnie. Bardzo smutne jest to, że nadal w niewielu szpitalach dba się o zdrowie psychiczne rodziców wcześniaków. A przecież to oni biorą na swoje barki ciężar wcześniactwa i walczą z nim przez lata, a niekiedy przez całe życie. Pozdrawiam, trzymaj się i pamiętaj jesteś wspaniała – dałaś radę w najgorszych chwilach!