KORONAWIRUS, czyli wrzód na D…. społeczeństwa

Koronawirus, dystans, osamotnienie.
Koronawirus to podstępna choroba, która wyniszcza nawet tych, którzy na nią nie chorują. Depcze gospodarkę, odbiera pracę, a zdrowie psychiczne zostawia w strzępach. Panująca na świecie sytuacja niesie za sobą wiele zagrożeń. Ludzie nie przestali cierpieć i umierać na inne schorzenia. Nasiliły się choroby psychiczne, wzmogły się lęki. Izolacja spowodowała wzmożenie agresji. Problemy społeczne urosły do gigantycznych rozmiarów, wydłużyły się kolejki do lekarzy, podrożała żywność. I choć coraz więcej wychodzimy z domów, to epidemia nadal trwa i budzi strach. Koronawirus “przyszedł” i stworzył NOWY, OBCY ŚWIAT, który być może pozostanie z nami na zawsze.

Samotność w skali makro

Samotność w czasach zarazy dotyka nas bardzo mocno i surowo. Stale słyszymy o zachowaniu dystansu, ograniczeniu kontaktów i pozostaniu w domu, tak długo jak tylko to możliwe. Walka z niewidzialnym wrogiem spowodowała, że staliśmy się bardzo samotni. Realizacja hasła “zostań w domu” jest szczególnie trudna dla osób starszych mieszkających w pojedynkę. Dla nich wyjście do sklepu, wizyta w przychodni czy odwiedziny wnuków to często jedyne sposoby na kontakt ze światem. Zazwyczaj nie mają Internetu albo nie potrafią z niego korzystać, więc pozostają sami ze swoim lękiem i problemami. Niedawno byliśmy na etapie znoszenia obostrzeń, teraz do części z nich wracamy. Cały czas zalecane jest zachowanie ostrożności, szczególnie jeśli chodzi o osoby z grupy podwyższonego ryzyka.

Nauka on-line i wyczerpująca opieka na dziećmi

Rodzice wariowali. Wszyscy mieli dość zdalnej nauki. Ciężko było pracować z domu, opiekować się dziećmi i jednocześnie być ich nauczycielami. Tym bardziej jeśli w domu jest kilkoro pociech w różnym wieku. Zdalne systemy nauczania nie były przygotowane, na to co wydarzyło się po zamknięciu szkół. Nauka on-line zawodziła, ale powrót do szkoły też wydawał się abstrakcyjny… Najpierw otwarta została część przedszkoli i żłobków potem zorganizowano zajęcia opiekuńcze dla klas 1-3, a od września uczniowie wrócili do szkół i ruszyły zajęcia stacjonarne. Niestety COVID nie odpuszcza i coraz częściej słyszy się głosy, że powinna wrócić zdalna edycja.

Utrata środków do życia

Padają firmy, ludzie tracą pracę. Wiele osób straciło swoje źródło utrzymania lub przez dłuższy czas było bez pensji. Przedsiębiorcy korzystają z wsparcia płynącego z państwa, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Rozmrażanie gospodarki ma pomóc w utrzymaniu miejsc pracy, ale jak świat będzie wyglądał, gdy to wszystko się skończy? I kiedy możemy wypatrywać normalności? Tego nie wie NIKT… Liczba zakażonych rośnie i ponownie słychać dyskusje nad koniecznością wprowadzenia lockdown’u.

Niepewne jutro

Dziś nie wiemy, co wydarzy się jutro. Życie w covidowej rzeczywistości powoli zaczyna stawać się nową codziennością, ale przyszłość nadal wydaje się bardzo niepewna. W tym roku nawet przy Wielkanocnym stole musieliśmy usiąść samotnie, a naszym jedynym sposobem na zachowanie bliskości był telefon i Internet. Wakacje nie były takie jak kiedyś… Spotkania towarzyskie, zakupy, a nawet praca są obarczone ryzykiem, którego ciężko się pozbyć.

Strach przed utratą życia

Dziś śmierć wręcz depcze nam po piętach, jest znacznie bardziej wyczuwalna niż wcześniej. Codziennie słyszymy ile osób zmarło na COVID-19, docieramy także do informacji ile osób umiera na raka i inne choroby. Zaczynamy czuć się BEZSILNI. Młodość pozwala na to, aby odsuwać od siebie złe myśli, ale co mają powiedzieć Ci, którzy przekroczyli już pewną barierę i dociera do nich wiele smutnych informacji. “Ludzi po sześćdziesiątce nie ratujemy, nie mamy tylu respiratorów”. W Polsce jeszcze nie jest tak źle i miejmy nadzieję, że nie będzie, ale kto to wie?

Śmierć w samotności

W tej koronawirusowej śmierci najgorsza wydaję samotność. Dziś jesteś, a jutro umierasz, gdzieś tam na szpitalnym łóżku całkiem SAM. Bez względu na to czy powodem śmierci jest COVID-19 czy coś innego…. Jeśli umierasz w szpitalu, to rodzina nawet nie może się z Tobą pożegnać. Mam wrażenie, że teraz to jest tak: był człowiek, ojciec, matka, syn, córka, a potem zostaje tylko trumna albo urna. Brzmi tragicznie i tak jest… Na koniec zostaje tylko pogrzeb w kameralnym gronie z maseczka na twarzy… i wspomnienia.
Trzymajcie się ZDROWO. Wierzę, że damy radę!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *