Dziecko czy praca, a może to i to?

Dziecko czy praca?m Kobieta, matka pracująca.

Zadzwonił telefon. Odebrałam i słyszę: „Dzień dobry, dzwonimy w sprawie pracy. Wysyłała Pani do nas CV i w związku z tym chcielibyśmy zaprosić Panią na rozmowę kwalifikacyjną.”. Zgodziłam się, choć ciężko było mi przypomnieć sobie, kiedy to CV do nich trafiło. Poszperałam w pamięci (mojego komputera) i okazało się, że dokładnie rok temu. Ten niby nic nie znaczący telefon wywołał duży popłoch w moim życiu. W głowie huczało mi: dziecko czy praca?

Czy nowa praca jest mi potrzebna?

Nie wiedziałam jeszcze czy dostanę tę pracę, ale już odczuwałam pewną obawę. Byłam kompletnie rozbita. Strach przed koniecznością zmiany moich planów był obezwładniający. Niedawno podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu przygotowań do ciąży. Czułam, że gdybym rozpoczęła nową pracę, to musiałabym odłożyć macierzyństwo na później. Nie byłam pewna czy tego chce. Oczywiście mogłam nie przyjąć tej propozycji. Jednak jeśli okazałoby się, że warunki są w porządku, a wynagrodzenie mi odpowiada, to żal byłoby rezygnować. Tym bardziej, że moja dotychczasowa praca wiązała się z niepewnym statusem finansowym.

Czy musimy wybierać między pracą, a macierzyństwem?

Mimo, że nie mam jeszcze dziecka, to chyba pierwszy raz w życiu odczułam kobiecą konieczność wyboru. W końcu, gdyby propozycję pracy dostał mój mąż, a w tym czasie planowalibyśmy dziecko, to raczej nie miałoby to ze sobą żadnego związku. Chyba, że byłaby to praca związana z ciągłymi wyjazdami. Wówczas byłoby to kłopotliwe. Jednak zazwyczaj to mężczyźni oddają się pracy, realizują siebie, a kobiety poświęcają się macierzyństwu (przynajmniej na jakiś czas). Jednak czy zawsze to my musimy wybierać? Tak wiem, powiecie, że wszystko da się pogodzić. Tylko jakim kosztem?

Dziecko czy praca?

Marzyłam, że w pierwszej ciąży skupię się na sobie i na tym, co będzie się ze mną działo, jak się zmienię, jak zmieni się mój mąż i całe nasze życie. Śniłam, że popołudniami prasuje małe ubranka i urządzam pokój dla naszego maleństwa. Dlatego też tak bardzo nie potrzebowałam zmian. Moją dotychczasową praca pozwala mi być w domu i swobodnie gospodarować czasem. Dzięki temu mam możliwość bycia po prostu w ciąży. Powiecie, że jestem egoistką? Chyba jednak tak nie jest. Myślę o sobie, ale też o dziecku. Chciałbym, żeby miało pełnoetatową mamę. A na karierę i większe pieniądze przyjdzie jeszcze czas. Moje rówieśniczki teraz walczą o posady, co chwilę zmieniają pracę, szukają siebie. Ja świadomie nie chcę brać udziału w tym wyścigu. W końcu szczęście to rodzina, a nie tylko pełny portfel. Dlatego też, gdy dowiedziałam się, że nie przeszłam do drugiego etapu rekrutacji poczułam swego rodzaju ulgę. Co tu dużo mówić – kamień spadł mi z serca…

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *