Święta z dzieckiem. Jak nie zwariować?

Jak przetrwać święta z dzieckiem? Choinka Bożonarodzeniowa.

Przetrwanie przygotowań i całej tej gonitwy jest szczególnie trudne z małym dzieckiem (mam na myśli niemowlaki, roczniaki i dwulatki). Jest to nie lada wyzwanie dla każdej matki. Mogę się tylko domyślać, że przy dwójce lub trójce dzieci, to dopiero musi być jazda bez trzymanki. Dla mnie już same przygotowania są „przygodą”, a co dopiero święta z dzieckiem. Na tydzień przed nadal zastanawiam się jak uporać się z prezentami. Mam też wiele obaw na myśl o logistycznym ogarnięciu spotkań rodzinnych. Choć uwielbiam Boże Narodzenie i magiczny wieczór wigilijny, to odkąd jestem matką, zastanawiam się co zrobić, żeby nie zwariować?

Jak to wszystko zorganizować?

Dla mnie najtrudniejsza w „poukładaniu” jest wigilia. Głównie ze względu na to, że zawsze chodzimy zarówno do moich rodziców, jak i do teściów. Do tego każdy chciałby zacząć w okolicach godziny 18 i tu robi się problem… W końcu nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie. Dlatego na kilka tygodni przed świętami rzucamy hasło wigilia i pytamy jednych dziadków, czy możemy być u nich około godziny 16. Jeśli się zgodzą, to do drugich jedziemy na 18. Nasze dziecko już przed 20 zazwyczaj śpi. Przetrwanie wieczoru jest zawsze najtrudniejsze, bo maluch jest już zmęczony i marudny. A tutaj rodzina chce zrobić sobie z nim zdjęcie, jest gwarno i tłoczno itd. Wszyscy jakby nagle zapomnieli, że dziecko szybko się męczy. Szczerze mówiąc jest to swego rodzaju maraton cykania fotek, jedzenia, picia i ubierania na czas. Mam nadzieję, że jakoś damy radę to ogarnąć, tak żeby wszyscy (a w szczególności nasza Kruszynka) byli zadowoleni. Święta z dzieckiem to wyczyn organizacyjny dla wielu rodzin.

Dlaczego niemowlę nie je wigilijnych potraw?

W zeszłym roku odchodziliśmy pierwsze święta z dzieckiem, czyli święta we trójkę. Pamiętam, jak ok. 4.30 Mała dała znak, że pora wstawać. Miała dopiero pół roku. Leżeliśmy długo w łóżku i słuchaliśmy kolęd lecących w radiu. Po takiej pobudce nie bardzo chciało nam się świętować , ale jakoś daliśmy radę… Mimo, że był to jeszcze niemowlak już dało się słyszeć głosy: „A może dacie jej trochę opłatka?”, a „Może zupki?”. Dodam, że nadal byłyśmy na piersi. Na szczęście ominęły mnie komentarze dotyczące mojego jadłospisu. Na szczęście też dało się przemówić do rodziny hasłem „Karmie jem wszystko”, czasem warto byłoby powiedzieć także dziękuję, ale nie potrzebuję rad.

Jak uniknąć chorób?

Ostatnie święta skończyły się dla nas potężnym przeziębieniem. A wszystko przez to, że każdy chciał wziąć udział w wigilii, więc niestety przyszły także zakatarzone dzieci i kichający dorośli. Na nic zdały się prośby o informowanie nas w sytuacji, gdyby ktoś się rozchorował. Na nic zadały się informacje o słabej odporności wcześniaka. W końcu to my jesteśmy przewrażliwieni, a katarem nie zaraża się tak szybko… W tym roku pozostaje mi tylko trzymać kciuki za to, żebyśmy przetrwali święta w zdrowiu. Wam też tego życzę. Niestety mam pewne obawy, bo już słyszałam, że dzieciaki z rodziny chodzą zakatarzone…

Edit: Święta z 2,5 latkiem wchodzą na inny poziom mocy. Taki dzieciak już wie, co i jak i czeka na ten dzień. Czeka na prezenty, śpiewanie kolęd i inne tego typu atrakcje. Teraz można się cieszyć razem z nim i od nowa poczuć magię Świąt! A mycie okien i inne tego typu sprawy zawsze można zbojkotować. A co! Święta są po to, żeby się spotkać i być razem, a nie po to, żeby robić test białej rękawiczki!

Wesołych Świąt!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *